THE JILLION. Prawdziwa kolaboracja w fundowaniu projektów-marzeń

Nowy projekt crowdfundingowy powstaje na świecie co 3 minuty.

Na Indiegogo (największej na świecie platformie do finansowania społecznościowego) mniej niż 10% projektów osiąga sukces. The Jillion jest nowym sposobem na finansowanie tego, co dla nas ważne, który rozwiązuje istniejące problemy crowdfundingu.

Jillion-logo-and-www

The Jillion nie powstał jako pomysł na biznes.

Jakiś czas temu przyjaciółka Edyty potrzebowała pieniędzy na operację ucha jej synka. Edyta i Tomek chcieli pomóc. Oczywistym rozwiązaniem był crowdfunding. Edyta i Tomek (dwójka z trójki założycieli The Jillion) pracowali wówczas w agencjach reklamowych. Po zrobieniu researchu na temat crowdfundingu okazało się, że istniejące sposoby są mało skuteczne. Działają jak Pebble Watches dla technologicznych pomysłów (opierające się na zasadzie presale) albo celebrytów jak Amanda Palmer. W innym wypadku wszystko zależy od profesjonalnej kampanii marketingowej oraz wyszukanych, bardzo atrakcyjnych nagród za pomoc. W USA ten fakt jest już powszechnie znany. Nieustannie powstają nowe firmy zajmujące się obiema dziedzinami za odpowiednią opłatą. Nie ma to wiele wspólnego ze społecznością gromadzącą się wokół potrzeby, marzenia czy misji.

Żeby pomóc sfinansować operację ucha, Edyta i Tomek zorganizowali więc aukcje między znajomymi. Każdy mógł oddać coś od siebie: rzecz, ale też umiejętności albo talent.  Na sprzedaż wystawione zostały m.in. biżuteria, książki, sztuka czy sesja fotograficzna. Przyjaciele i znajomi, którzy oddali coś na aukcję zaprosili swoją rodzinę, znajomych oraz kolegów i koleżanki z pracy do licytowania. W 17 dni zebrano 118%.

The Jillion działa na takiej właśnie zasadzie. Każdy może otworzyć projekt, który chciałby sfinansować i poprosić znajomych o  n i e f i n a n s o w ą  pomoc. Komunikat „proszę daj mi pieniądze” jest tak częsty, że ludzie nie mają wyjścia i zamykają na niego serca oraz uszy, otwierając je tylko sporadycznie i bardzo wybiórczo. Teraz słyszą: „daj mi godzinę swojego czasu, coś co tworzysz albo coś, co możesz i chcesz mi dać”. Czują, że mogą pomóc w wyjątkowy sposób, tym w czym są dobrzy, czego mają dużo. To ułatwia też niezwykle sytuację osoby potrzebującej wsparcia. Nie pójdziesz do znajomej fryzjerki z prośbą o 50pln, ale łatwo będzie poprosić ją o strzyżenie i modelowanie, które sprzedasz za 200pln. Każda aukcja to atrakcyjna oferta dla znajomych osoby dającej. Wystarczy więc ją im podesłać, opowiedzieć o niej przez telefon, zamieścić na swoim Facebooku albo powiedzieć na korytarzu w pracy. Wyjaśnić na co idą pieniądze i zaprosić do licytacji. Nagle nie mając w portfelu i na koncie zbędnych pieniędzy, możemy pomóc komuś bardzo znaczącą kwotą.

Ogrywany w tradycyjnym crowdfundingu na wiele marketingowych sposób komunikat „daj pieniądze” staje się atrakcyjnym newsem: „Kup sobie buty, które pomagają leczyć raka”, „Licytuj miód, który zmienia oblicze edukacji”, „Jedź na wycieczkę do Czarnobyla i pomóż uchodźcom z Ukrainy”. Możliwość sposobów, na które możemy pomóc nagle stała się nieskończona. Jest ich jillion.